Poliptyk sentymentalny

17/06/2021

 

 

Poliptyk sentymentalny to dziesiąta książka poetycka Elżbiety Śnieżkowskiej-Bielak. Jest to zbiór całości poetyckich, które poruszają, jak myślę, istotne dla współczesnego człowieka, zagadnienia.

Wiersze zebrane w siedmiu tryptykach i jednym tetraptyku ukazują istniejące dziś problemy egzystencjalne , w które uwikłani są zwykli ludzie.

Samotność, towarzysząca dzisiejszemu, zabieganemu życiu, cierpienie, miłość, pogoń za pieniędzmi i karierą, miłość ograniczona terminarzem, to tylko niektóre problemy naszej obecnej rzeczywistości ( Tetraptyk o współczesności).

Jest  w tym tomiku również miejsce na refleksje nad biblijnymi bohaterami, którzy  ukazują bardzo ludzką twarz w Tryptyku biblijnym, nad modlitwą przed wiejskimi kapliczkami  zanoszoną do Stwórcy w Tryptyku o kapliczkach, a także na  zachwyt nad słowem, budulcem języka i narzędziem do wyrażania uczuć, doznań, potrzeb w Tryptyku o tworzeniu. To SŁOWO jest ośrodkiem skupienia myśli, materią twórczą dla poetów, konfesjonałem twórców.

I wreszcie w książce tej jest miejsce na patriotyzm. To słowo może dziś nieco zakurzone wybrzmiewa w zbiorze wierszy W trzech słowach Ojczyzna., Tetraptyk dla Niepodległej.

Odniesienie do słowa „Ojczyzna” w wierszach Moja Polska, Zapłata, Trzy słowa, każe się zastanowić nad tym, czym dla nas, Polaków z początku XXI wieku jest Ojczyzna? Czy jest tylko niechętnie wymawianym słowem podczas uroczystości państwowych, wyborów, wielkich rocznic? Czy też jest codziennością, która choć czasem trudna, winna być powinnością wobec tego kraju, wobec tradycji i kultury, w której wyrośliśmy?.

Jan Owczarek we wstępie do tomiku  pisze m. in. tak:

     „W wierszach Elżbiety Śnieżkowskiej – Bielak obecny jest też cień smutku, troska o przyszłość ojczyzny, tej realnej, współczesnej, narażonej na destrukcję ze strony ludzi bez czci i wiary. Jest uczciwa chrześcijańska miłość do ziemskiej ojczyzny, danej nam i zadanej, dyskretnie obecnej w obrazach, uczuciach i słowach tego zbiorku. Poliptyk sentymentalny staje się przez swoją szczególna tematykę swoistym dopełnieniem napisanej wiele lat wcześniej powieści poetki pt. Smak błękitnego nieba. Ten tomik emanuje, podobnie jak wspomniana powieść, nadzieją, wiarą i miłością. Przeciwstawia współczesnemu kultowi szpetoty, fałszywych wartości, fascynacji złem nieodmienny i trwały fundament Cywilizacji Łacińskiej: prawdę, dobro i piękno. W tajemnicy dzwonów szeleszczą liście górskich buków i połyskuje błękitem Sekwana, rozlegają się w umajonej zieleni łąk maryjne pieśni, a zimą las śpiewa ciszą pośród osrebrzonych drzew.”

 

TETRAPTYCH DLA NIEPODLEGŁEJ

 

WSKRZESZONA

i ciągle kwitną pąki białych róż
z tamtych, pozostał w pamiętnikach kurz
spłowiała wstążka, szkaplerzyk na ścianie.
tyle zostało po pięknym ułanie

i jeszcze ziemia ta święta, została
taka najdroższa, co ukołysała
co utuliła dzielnego ułana
niby w alkowie dziewczyna kochana.

i jeszcze Polska po nim pozostała.
ta Pospolita Rzecz, co w sercu trwała.
ta Niepodległa i wolna, rodzona,
Co tak jak Chrystus z martwych jest wskrzeszona!

 

DUMNA Z POLSKI

 

jestem Polką
spadkobierczynią Legionów Marszałka
pod którym dziad mój służył i Sowieta z Polski gonił
Jestem Polką prawnuczką pradziada Chromińskiego
który z Sybiru wozem drewnianym
do Ojczyzny sześć lat wracał

jestem Polką
córką strzelca Armii Krajowej
o pseudonimie „Wyrwicz”
Jestem Polką, tą samą młodą studentką
która w sześćdziesiątym ósmym
walczyła o przywrócenie na afisz
Dziadów Mickiewicza

jestem Polką
dumną że swojej ojczyzny i rodziny
ze swoich korzeni
herbów Nałęcz, Lubicz i Jastrzębiec

wiary moich przodków
i polskiej najczulszej mowy
z Szopena i Mickiewicza
z Wyspiańskiego i Herberta!
JESTEM POLKĄ I JESTEM Z TEGO DUMNA

 

ŻYCZENIA DLA NIEPODLEGŁEJ

 

Ojczyzno moja tak wiele razy
wyśmiana zdradzona

i krzyżami znacząca polskie drogi kręte

Ojczyzno moja

znowu odrodzona

dzieląca kromki chleba pachnące i święte

 

Ojczyzno moja

nieś pokój i wiarę

nie dopuść aby zdrada wpełzła jak wąż śliska

Ojczyzno moja

przywróć obyczaje stare

dumne jak mowa polska trudna lecz tak bliskaOjczyzno moja

pamiętaj polskie szlaki w świecie

nie pozwalaj zapomnieć prawdy wiary Boga

Ojczyzno moja

historią wielka i tak mężna przecież

czasami bólem cierpka lecz serdecznie droga

 

NOKTURN POLSKI

 

A Ty mi Polsko śpiewaj
pieśń wolności świętą
Opowiadaj o wielkich dniach tryumfu, chwały
Wzbudzaj dumę, zgubioną gdzieś i niepojętą
Głoś bohaterów wskrzeszaj
dzielnych i wspaniałych
A Ty mi Polsko powiedz
mądry wiersz prostą mową
Nie wstydź się i nie czekaj
ja wiem, że potrafisz
z miłością pieścić czule
każde polskie słowo
więc w Księdze Słów Serdecznych,

na zawsze je zapisz
A Ty mi opowiadaj o Mieszku i Chrobrym
o Wiktorii. Wiedeńskiej i nad Wisłą cudzie
o chłopakach z Powstania
Żołnierzach Wyklętych, co życie ich zgasili
źli, przewrotni ludzie.
A Ty mi Polsko śpiewaj
o pszenicznych łanach
o mazurkach Szopena
strofach Mickiewicza
i o Panu Cogito, co nie na kolanach

ale wyprostowany dumą swą zachwyca
I trwaj Ty pieśni polska
pieśni nieskończona,
co krwawym atramentem byłaś nam pisana
którą jak krzyż bierzemy na swoje ramiona
mocni siłą co, dana nam jest i zadana!

 

Wieloskrzydłowa poezja Pani Elżbiety

Recenzja książki Elżbiety Śnieżkowskiej–Bielak pt. Poliptyk sentymentalny, Wyd. Ston2, Kielce 2021.

 

Wieloskrzydłowa, wielokrotnie złożona to praca. Na pięćdziesięciu stronach mamy miniatury filozoficzne tego, co wypełnia życie. I nie tylko; także tego,  co je otwiera ku przyszłości. Można by się najpierw zająć problematyką, jak już wspomniano,  rozległą…

Ale to poezja. Poezja Autorki, która myśli językiem ojczystym, niebywale pięknym, i dała temu wyraz w różnych gatunkach literackich. Zatem: język. Jest znakomity, celny, z lekka metaforyzowany, nastawiony na pointowanie, ale nienatarczywe. Umiar. Ta książka to próba umiaru.  Można by to odnieść do różnych sfer formy. Zwróćmy więc uwagę na formę wierszową. Rytmizacja jest cechą każdej poezji, także prozy poetyckiej. Tu mamy tok wierszowy. Wiersz wolny, ale z rzadka, umiejętnie,  porządkowany   oddalonymi rymami.

Podział na tetra- lub tryptyki. Niezwykle precyzyjny, świetnie, choć i nieco przewrotnie sygnalizujący ich zawartość. Mimo woli nasuwa się pojęcie stosowane popularnie w rzeźbie, malarstwie, sztukach plastycznych. Oczywiście ten podział naturalnie koresponduje z tytułem tomu. Ale jeśli Autorka pisze do wszystkich, a nie tylko dla  doświadczonych czytelników poezji, czy nie lepiej byłoby w tym układzie zastosować nazw ojczystych: trzy lub cztery wiersze. Zastosowana nomenklatura w szerokim odbiorze czytelniczym ( a życzę takiego odbioru tej i innym pracom Autorki) ociera się o pewną koturnowość. Nadaje pewną  sztywność językowi, dodajmy jednak zaraz –  rekompensowaną przez zawartość poszczególnych tekstów. Po prostu  – o ich treść.

Przyjrzyjmy się tej „treści” , czy tym „treściom”  – na  przykładach .

Zaczynamy od „Kreatywnych”. Celnie przedstawiony obraz rzekomej kreacji, opartej na  powierzchownej recepcji mediów a prowadzącej do  bolesnej samotności.

Podobnie przedstawiony obraz „Domu”, który zamiast ostoi staje się też elementem  biegu , biegu „dokąd?” Otóż nie wiadomo  dokąd… Nawet „Miłość” nie przynosi prawdziwej , trwałej radości, skoro nadaje się w końcu do zapisu w „skórzanym terminarzu”,  a bliskość jest „za ścianą” i to jeszcze wzmocnioną ekranem telewizora[1].

Kolejne „wiersze biblijne” – o żonie Lota, Abrahamie  i Hiobie – to bodaj najcelniejszy fragment książki. Ten przekład starożytności na współczesność to majstersztyk. Świetnie umieszczony w strukturze pracy po czterech obrazach „Współczesności”.

Trzy „Borowickie kuranty” sytuują nas miedzy regionalizmem a uniwersalnością. Martyrologia kłania się wierze i miłości . „Miłości” tej największej, bo Matczynej  – od „Czarnej Madonny z Jasnej Góry”.

Motyw Maryjny wystąpi także w wierszach „o kapliczkach”,  z których bodaj najlepszy jest „Zachwyt”, może mimowolnie, a może i intencjonalnie nawiązujący  do takiego  oto tekstu ks. Jana Twardowskiego:

Nie malujcie Matki Bożej  w stajence  betlejemskiej

Stale tylko na niebiesko i różowo

Z niebieskimi oczami

Ni to ni owo

 

Tyle było wtedy w Betlejem  złotego nieba

Aniołów białych w oknie

Pstrokatych pastuszków za progiem

 

Założę się, że ktoś świece zapalił

Przed brązowym żłóbkiem

Jak czerwoną lampkę przed Bogiem

 

Osiołek podskakiwał na czarnych kopytkach

Wół seplenił w filetowym cieniu

Święty Józef rudych proroków kąpał

W srebrnym strumieniu

 

– Nim Ci Mamusiu – myślał Jezus –

Kupią koronę

Lepiej Ci w zwykłej szarej bluzce

W kropki zielone [2].

 

I oto wtargnął w strukturę książki „Tryptyk o tworzeniu”. Dowiadujemy się, skąd Poetka bierze inspirację , siły , by „pustą kartkę” zapełnić, by trafić „piórem w słowo”. Odważnie brzmi ta końcowa deklaracja, iż wszystko pochodzi w jej twórczości od „Słowa , które było na początku”. Śledzimy ten proces, który „zmienił krwioobieg” i „trwa w kiełkowaniu wierszy” a Dawcy – na szczęście – pisarka  „śpiewa hymn wdzięczności”. Nie mamy zatem wątpliwości, że poezja jest iskrą Bożą…

Z cyklem „Paryskim” badacz twórczości trzech wieszczów mógłby oczywiście polemizować, ale dostojniej będzie okazać wdzięczność. Za motto z Mickiewicza, za powtórne wymienienie Pierwszego Wieszcza, za Norwida i Szopena.Za wspomnienie naszej historii najnowszej.

W „Chorwacji” widzi Autorka przede wszystkim Górą Świętego Eliasza, niejako patronującą   nad Adriatykiem. Gdyby w tym miejscu pojawił się obraz z „Przemienienia Pańskiego” na Górze Tabor , w którym tak znakomitą rolę odegrał Eliasz? No,  ale nie ingerujmy w tekst. Podkreślmy jego niezwykłe walory językowe. Oto dwa zdania , które mogą być miarą celności poetyckiego słowa:

„A morze łapczywie spija krople deszczu…”

„Chorwacka noc powierza swój lśniący kryształ morzu”.

 

Trzy słowa o ojczyźnie zasługują na krótki choćby komentarz:

Wiara,  nadzieja i miłość – te trzy przywołane atrybuty Polski brzmią w tej poezji naturalnie, mimo ich nieco patetycznej wymowy . Autorka  wierzy,  ma nadzieję i kocha. Nie ma tu wątpliwości. Toteż i „Moja Polska” wybrzmiewa głęboko – którą –   właśnie  – kocha się   – na przekór, ale i naturalnie.

Inaczej  – „Zapłata”. Darowałabyś  sobie, Droga Elżbieto,  te odwety. „Zemstę zostaw Bogu” , jak to powiedział Skrzetuski do Rzędziana w finale „Ogniem i mieczem”.

 

Dla niepodległości mamy cztery wiersze. Specjalnie dla „Niepodległej”. Wszak minęła ważna rocznica[3]. Inicjalny wiersz pt. „Wskrzeszona” napisany jest równym tokiem, dokładnie rymowanym. Nadaje się do recytacji, także zbiorowej. Nawet do pieśni. Wskrzeszenie Polski jak Chrystusa to zwrot celny, ale i bardzo odważny. „Chrystus zmartwychwstał jest” raz i na zawsze. Ze wskrzeszeniem Polski nie bywa tak jednoznacznie. Autorka daje temu wyraz także i w tej książce.

Trzy wiersze o jesieni mają formę klasycznych sonetów. Z ich układem stroficznym i refleksyjnym. Ale najlepszy jest przyklejony do tryptyku wiersz czwarty – o „Wrześniowym wschodzie słońca nad górami”. Oto fragment – o słońcu właśnie:

„Wyjrzało ciemnozłote, przez mgły się przebiło

Rozsypało na góry blaski rozmaite

I trochę niewyspane znów wśród chmur się skryło

By rozświetlić obłoki w mgłach rannych umyte”.

To już mistrzostwo języka i wiersza.

Motywowi  miłości patronuje „Tetraptyk zimowy”. Miłość krzyżuje się z samotnością; jej tłem jest ruch ludzki, ale i przyroda. A wszystko sumuje ostatecznie Święty Walenty, ale nie radosny, nie krzykliwy bynajmniej, lecz  dumający o największej tajemnicy istnienia. Bo oto – „przysiadł na pniu w srebrnym szronie”.

Zamknijmy te analityczne rozważania przywołaniem jednego z wierszy cyklu o „… przemijaniu”. Oto ów  „Cieplicki sonet pachnący  tęsknotą” :

 

„W środku dłoni jak kropelkę deszczu

Kołyszę tęsknotę do gwiazd nad Karkonoszami

I wzrokiem niecierpliwym z daleka ją pieszczę

Kształt Szrenicy widzę z porannymi mgłami

 

Po parku z dzieciństwa widzianym bezkreśnie

Przebiegam najczulej pieszcząc każde drzewo

Widzę małą dziewczynkę tańczącą jak we śnie

Rękę ojca twarz matki i znajome niebo

 

Jakże daleko teraz te słoneczne chwile

Zapach łąki skoszonej szmer Wrzosówki  cichy

Roztańczone wśród kwiatów w powietrzu motyle

 

Niebieszczące się dzwonków nad trawą kielichy

I taki czas bezpieczny lekki bez cierpienia

I księżyc który noce  w kraj baśni zamieniał.

 

To ukłon wobec Mickiewiczowego wspomnienia ”kraju lat dziecinnych”, w którym otwiera się inspiracja twórcza. I trwa. I miejmy nadzieje, że przyniesie kolejne interesujące dokonania pióra Autorki recenzowanego tomu.

                                                                                                  Prof. dr hab. Henryk Gradkowski

 

 

[1] Autorka nie wie, więc niech się dowie , że ten wiersz mimowolnie napisała  dla recenzenta…

[2] „W kropki zielone”. W: J. Twardowski , „Nowe patyki i patyczki”. Zebrała i opracowała Aleksandra Iwanowska. Poznań 2012, s. 26.

[3] Tu odrobina snobizmu recenzenta: Też napisał książkę na stulecie odzyskania niepodległości…

 

Wszystko, co najważniejsze

 

Niech mi będzie wybaczone wykorzystanie skradzionego tytułu. Nawet nie wiem, kto go użył po raz pierwszy. Może Ola Watowa w książce wspomnieniowej poświęconej tragicznemu losowi zgotowanemu Polakom przez bolszewickiego satrapę? A potem Robert Gliński, który osnuł wokół tych wspomnień wstrząsający film? Potem profesor Michał Kleiber, redagujący poważny magazyn opinii na temat najistotniejszych problemów współczesnego świata? W Internecie znajdzie się jeszcze wiele innych przypadków użycia tego zwrotu. Można chyba stwierdzić, że nalazła się ta fraza wśród „skrzydlatych słów” w naszym języku, mam więc prawo i ja z niej skorzystać, tym bardziej że nie znajduję trafniejszego, a przy tym równie zwięzłego określenia zawartości ostatniego tomiku Elżbiety Śnieżkowskiej-Bielak  Poliptyk sentymentalny[1].

Współczesna poezja często ucieka od problemów podstawowych i uniwersalnych, od pytań i sytuacji granicznych czy od refleksji nad wartościami najwyższymi, koncentrując się na wewnętrznym życiu podmiotu lirycznego lub na obserwacjach codzienności i tego, co powszednie, zwyczajne, można by rzec – mało poetyckie. W  Poliptyku sentymentalnym Elżbieta Śnieżkowska-Bielak powraca do spraw ogólnych i najważniejszych, rzadziej dziś przywoływanych.To przede wszystkim one wypełniają tę formę określoną jako poliptyk, czyli całość złożoną z wielu części. Dodajmy, że tutaj całość ta składa się z trzynastu pomniejszych części – tryptyków i tetraptyków – te z kolei zawierają odpowiednio trzy lub cztery wiersze powiązane ze sobą motywem głównym. Mamy więc kilkadziesiąt tekstów poetyckich, samoistnych i odrębnych, ale powiązanych w zespoły tematyczne, a całość odnosi się do wszystkiego, co najważniejsze. Trudno ocenić, czy Poliptyk sentymentalny zawiera rzeczywiście wszystko, co najważniejsze. Zapewne nie, bo to kwestia indywidualnego wyboru i osobistej hierarchii wartości. Być może znajdą się czytelnicy, którzy do spraw najważniejszych zaliczyliby coś innego, zaś niektóre z poruszonych przez poetkę umieściliby poza swoimi preferencjami. Ta książka powstała jednak w określonym czasie, w naszym kręgu kulturowym i odwołuje się do doświadczeń historycznych członków polskiego społeczeństwa, można się więc spodziewać, że liczni jej czytelnicy odnajdą w niej także swoje problemy oraz przemyślenia i oceny zbliżone do własnych, jeśli nie identyczne. Na pewno też nie znajdą w niej rzeczy i spraw błahych, niezasługujących na namysł lub nieporuszających najczulszych strun emocjonalnych.

Trochę uwagi trzeba też poświęcić właśnie emocjonalności wpisanej w te wiersze, do czego prowokuje sama autorka, zapowiadając w tytule, iż jest to poliptyk sentymentalny. Najkrócej mówiąc sentyment to po prostu uczucie, emocja czy afekt. Przywołujemy te słowa często, bo stany emocjonalne należą do najważniejszych mechanizmów psychicznych i silnych motorów pobudzających całą naszą aktywność, zaś wybór słowa na nazwanie naszych emocji (a mamy w języku imponujący zbiór takich słów) zależy od rodzaju uczucia, jego natężenia, obiektu, ku któremu jest skierowane, okoliczności, które je wywołały. Mamy też duży wybór słów ściślej określających stany emocjonalne i precyzujących ich charakter i siłę – od łagodnej i ciepłej sympatii, przez nostalgię i tkliwość, przez wzruszenie i rozrzewnienie oraz gorącą i burzliwą namiętność, po szalony i niszczący afekt, gniew i rozpacz czy – wreszcie – melancholijną rezygnację lub wymodlone pocieszenie.

Jest jednak w polu znaczeniowym słowa „sentyment” także i taka odmiana emocji, która przywodzi na myśl jakąś bierność, letniość i konwencjonalność, spychającą uczuciowość ku powierzchownemu sentymentalizmowi i czułostkowości. Jak rozróżnić uczuciowość prawdziwą od imitowanej, głęboką od konwencjonalnej? Nie mam wątpliwości, żeuczuciowość prawdziwa wyrasta z autentycznego przeżycia i wyraża się oryginalnym, własnym tonem; sentymentalizm korzysta ze słów cudzych, wyświechtanych i zbanalizowanych. W życiu codziennym spotykamy je aż nazbyt często. Coś jest „niesamowite”, „zabójcze”, „fantastyczne”, „przepiękne”, „szalone” lub „straszne” czy wręcz „masakryczne”. W prawdziwej poezji słów takich raczej nie spotkamy – emocja nie musi być nazwana wprost, a tym bardziej przy użyciu wytartego szablonu. Słowo powinno ją wywołać tak, by wybrzmiała w sposób zbliżony do intencji autorskiej (niekoniecznie identyczny!), ale żeby – poruszając uczucia –skłoniła do refleksji. O cierpieniu można na przykład napisać, że jest „potworne”, „niewyobrażalne” i „dojmujące”. Ale można opisać je także inaczej, np. zauważyć, że cierpienie „w słoneczny dzień / wcale nie jest mniejsze”. I zauważyć też, że „uczy przyjmować dobro”, a to wielka sztuka. Tak samo wielka, jak podjęcie próby zrozumienia sensu cierpienia. Niech za przykład posłuży Tryptyk o cierpieniu:

 

nie pytam już po co i dlaczego przyszło

wiem że jest trudnym darem

dzięki któremu mogę

zobaczyć z bliska zmęczone Oblicze Stwórcy

Cierpienie w słoneczny dzień

                       

I to jest właśnie drugi sposób odróżnienia uczuć prawdziwych od sentymentalnej lub konwencjonalnej paplaniny. Uczucia są – owszem – pierwsze i najważniejsze, ale zamienić je w tworzywo poezji może tylko połączenie emocji z namysłem nad ich naturą, źródłami i rolą w naszym życiu, oswojenie ich, wyciągnięcie z nich wniosków i niekoniecznie akceptacja, bo trudno afirmować zło, a cierpienie jest przecież złem, ale pogodzenie się z nieuchronnym.

Wśród wielu spraw najważniejszych, a trudnych do zaakceptowania i nieuniknionych jest także, obok cierpienia, przemijanie i odchodzenie, ból zdrady, samotność, poczucie obcości wśród ludzi. Samotność ma różne oblicza i na różne sposoby nas dotyka. Dopada nas w codziennym zabieganiu i zapobiegliwej krzątaninie:

w środku świata

w tłumie zdarzeń

spotykamy nagle samotność

która realizuje autorski projekt

na nasze życie

Kreatywni

 

Ale też  odgradza nas od siebie szklaną ścianą w domu (Za ścianą) i rozdziela zimowym mrozem, kiedy miłość gaśnie:

w domu co miał być ciepły

już kominek nie płonie

osobne są już myśli

i spojrzenia i dłonie

Samotność

 

Do najbardziej przejmujących należą w tym tomie strofy o samotności w chorobie, w szpitalnej sali, do której los wrzucił tych, co „zrównani cierpieniem / wśród obcych / samotni” (Równość), i którzy znajdują konsolację w modlitwie, odwiecznym lekarstwie na samotne cierpienie:

 

noc zasypia wśród szelestu modlitw

różaniec niczym życzliwa dłoń przyjaciela

ciągle jest w pobliżu

Szpitalny czas

 

Wśród spraw najważniejszych, które znalazły w Poliptyku sentymentalnym dobitny wyraz, trzeba wyróżnić dwa węzłowe sploty wyznaczające horyzont aksjologiczny utworów Elżbiety Śnieżkowskiej-Bielak. Jest to kompleks spraw polskich oraz sfera transcendentna, czyli – inaczej mówiąc – ojczyzna ziemska i ojczyzna niebieska. Przyjrzyjmy się im kolejno.

Niełatwo jest dziś mówić o ojczyźnie, ponieważ wydaje się, że wszystko już o niej powiedziano. Zadrukowano tony papieru i wygłoszono wszystkie możliwe poglądy na jej temat, począwszy od „polskościjako nienormalności” i „szkodliwym micie”, po bezwarunkową identyfikację z nią i afirmację wszystkiego, co polskie. A w pochwalnych hymnach na cześć ojczyzny  jakże często brzmią tony fałszywe wznoszone przez„kupczyków” i „najpospolitsze szuje”, jak to przed laty zauważył Jan Kasprowcz. Jego niezapomniany wiersz o ojczyźnie przynosi ciągle aktualne nauki, a wśród nich i taką, by mówić o niej tonem osobistym, własnym i przedstawić taki jej obraz, którego nie przesłaniają furkoczące sztandary i usłyszeć jej oddech, którego nie zagłuszają fanfary itromtadrackie hasła. Za to zobaczyć ją z bliska, z własnej perspektywy i znaleźć z nią więź nieodświętną, a codzienną itak bliską, jak jest to tylko możliwe. Pięknie wyraził to Tadeusz Peiper w wierszu napisanym po zakończeniu pierwszej wojny: „Była niegdyś od morza do morza, / dziś być musi od dłoni do dłoni”.Taki też nosi w sobie obraz ojczyzny podmiot liryczny w Tryptyku w trzech słowach – ojczyźnie:

moja Polska

w dwupokojowym mieszkaniu liczy pieniądze na remont

oddaje w sklepiku dwadzieścia groszy

gdy nie starczyło na chleb

jedzie do pracy zatłoczonym tramwajem

dzieli chleb sprawiedliwie

błogosławi dzieci

przebacza winowajcom

krwi nie żałuje

Moja Polska                                                

 

Poruszający jest też Tryptyk paryski, w którym znane z przewodników najsłynniejsze elementy pejzażu miasta nad Sekwaną wzbudzają w poetce refleksję o trudnych dziejach kraju nad Wisłą i uświadamiają, że ojczyzna była wszędzie tam, gdzie wyroki historii rzucały Polaków, i że Paryż mówi także po polsku nie tylko do tych rodaków, którzy tam musieli się chronić w czasie zaborów, ale także do kogoś, kto mógł się wsłuchać w paryską polszczyznę dopiero po wyswobodzeniu ojczyzny z sowieckiego jarzma i poczuć, „żeś znad Niemna, żeś Polak, mieszkaniec Europy”.

i mojej Ojczyzny cząstkę nie byle jaką

tu znajduję i na sercu kładę

Spóźniona kochanka                                   

 

I wreszcie – refleksja religijna, dotykająca naszych relacji z Bogiem. Przenika ona całość tej poezji, ale najwyraźniej widoczna jest w Tryptyku o kapliczkach, Tryptyku biblijnym, Tryptyku o przemijaniu oraz w zamykającym tom Tryptyku o miłości. Do polskiej ludowej pobożności nawiązuje Tryptyk o kapliczkach spotykanych na szlaku naszej ziemskiej wędrówki, pod którymi klęczą ludzie przynoszący tu „garść swej rozpaczy”, a Matka Boska z Dzieciątkiem „czuwają nad łanami / motylem i niebem”.

Bóg przechodząc przystanął

i westchnienie stłumił

i jasną łzę wzruszenia

ukradkiem uronił

Wzruszenie                                                 

 

Uwagę czytelnika zwraca teżTryptyk biblijny, w którym nawiązano do specyficznych, wprawdzie dobrze znanych, ale budzących niejednoznaczne refleksje i skłaniających do rewizji naszych przyzwyczajeń interpretacyjnych fragmentów Biblii, w których Bóg poddaje okrutnej próbie jego najlepszych, najwierniejszych i sprawiedliwych wyznawców. Z tej próby nie udało się wyjść zwycięsko żonie Lota, ale ją trzeba usprawiedliwić, bo przecież jest obowiązkiem kobiety dopatrzyć, czy wszystko zostało zostawione w porządku, bo przecież do niej należy troszczenie się o najmniejszy„okruszek siebie wszędzie tam / gdzie przyszło nam żyć”.

Do mężczyzn należą ważniejsze sprawy – muszą zdobywać„miasta i kraje, serca i ciała kobiet”. Ale Abraham i Hiob poddawani są próbie najtrudniejszej, bo próbie uległości. Obaj zdali egzamin z wierności i posłuszeństwa, a Pan ich nagrodził bogactwem i licznym potomstwem. Ale próba, jak zauważa autorka, nadal trwa. Izaak pozostaje z pytaniem, czy zrozumiał boską wolę, a Hiob pozostaje z obrazem utraconych dzieci, które przychodzą do niego w snach. Taką próbą jest chyba każde ludzkie życie. I chyba każdy z nas w pewnym momencie doznaje uczucia, że nasze dni „jak małe żaglowce / płyną do Wielkiej Przystani”. I każdy może powiedzieć jak autorka Oczekiwania:

                       

stoję na brzegu

i czekam

na łódź która przeniesie mnie

tam

gdzie już tylko Światło i Słowo.

                                                          

                                                          

 

Stefan Bednarek

 

                                         

 

 

 

 

[1]Elżbieta Śnieżkowska-Bielak,  Poliptyk sentymentalny, Oficyna Wydawnicza „Ston2”, Kielce 2021, s. 59.

 

 

 

 

 

<< Wstecz